czwartek, 26 lutego 2015

Samotność....

Znam jej twarz. Czesto ją widzę.  Praktycznie każdego dnia.
Codzuennie ciagam dziecko w rozne miejsca, na platne place zabaw, wydaje kase bo a moze poznam fajna mame z ktorej dzieckiem moj synek sie pobawi a ja pogadam sobie a moze nawet zaprzyjaznie sie. Ile ja bym dala za taką znajomosc. Za relację realną i na wyciagniecie reki. Żeby moc napisac smsa HEJ IDE Z MALYM TU I TU IDZIESZ? I otrzymac odp JASNE ZARAZ BEDE. Wypuc kawę,  pogadac o dzieciach i innych rzeczach tak waznych dla nas kobiet. Ale poki co pcham ten wózek sama. Moze kiedys..... Idzie wiosna bedziemy z malym na place chodzic na dwor może wtedy jakas bratnia dusza sie pOjawi. Problem w tym ze ja boje sie nawiązanawiązywac nowe znajomości.  Nawet chyba nie za bardzo umiem. Mam problem zawsze z zaklimatyzowaniem sie w nowych miejscach. Trosze przerazaja mnie takie publiczne place zabaw ale przelamuje sie. Robie to dla synka. Nie chce by mial problem bal sie dzieci. Koleżanka powiedziala mi ze to za wcześnie go brac tak do dzieci. Ze ona brala corke gdy dwa lata skonczyla. Ptyś ma 15 mcy. Ale ja widze po nim ze to ten czas. Ze jemu sie podoba. Nie boi sie dzieci. Lgnie do nich. Obserwuje.  Podchodzi.
Samotność.....
Mam meza, rodzicow, dziecko, jakas kolezanke jedna czy druga..... Ale. Czuje sie tak czesto zajebiscie samotna jakbym byla na wyspie gdzie tylko ja jestem.
Maz pracuje od okolo 6 do ok 19tej. Na szczęście weekendy ma wolne bo chyba bym oszalala calkiem. Jak przychodzi z pracy to czuje ze zycie we mnie wstepuje. W koncu nie jestem sama..... Tylko ze to nie wystarczy. To wciaz za malo.....
Zapisuje sie na zumbe. W pon mam pierwsze spotkanie. Moze tam nawiąże jakies relacje. Jakas znajomosc. A moze nie..... Moze znowu bedzie to kolejne miejsce gdzie samotnosc poczlapie za mNa. Bo przeciez mozna byc cholernie samotnym wsrod ludzi. Naprawdę mozna.

niedziela, 22 lutego 2015

Wzięło mnie na maxa

Siedzę i szukam w necie materiałów :-) mam nadzieję niedługo coś skroję i uszyję.
Swoją drogą to jakaś mania szycia jest chyba bo naprawdę bardzo wiele osób z mojego otoczenia zaczęło szyć :-)

piątek, 20 lutego 2015

Mam drugi blog. O moim szyciu. I tu slychac smiech na sali bo tego szycia nie ma.
Mam maszyne. Mam na probe materialy, mam pomysly i na tym koniec.
Nie bardzo mam czas kiedy moge sie za to szycie zabrac.
Przede mna weekend wiec postaram sie cos skroic i uszyc.

środa, 18 lutego 2015

Katar trwa tydzień lub 7 dni - wiadomo

Tydzien minal w poniedziałek wiec ten katar troche dluzej trwal ale chyba go juz nie ma. Piszę chyba gdyz pewna bede jutro. Dzisiaj po południu troszke jeszcze glutkow bylo ale wieczorem juz nic kompletnie nic! A ja nie moglam w to uwierzyc. Poprawa nastapila gdy zaczelam z malym na spacer wychodzic. Balam sie spacerow ze mu sie pogorszy ale poradzono mi właśnie wychodzenie na dwór. I podzialalo. Juz po pierwszym wyjsciu zauważyłam różnice ale sadzilam ze może mi sie wydaje.
Katar niby tylko katar jednak ja sie go troszke balam. Ostatnio jak mały miał katar w październiku to przeszedl on w zapalenie oskrzeli i synek dopiero po drugim antybiotyku wyzdrowial.
Mam nadzieję jutro kataru nie bedzie.
Teraz musze zadbac o siebie bo cos mnie w nosie krecic zaczyna.

środa, 11 lutego 2015

Walczymy z katarem

Mały ma katar. Katar jak to katar ech wiec latam za malym psikam wodą morską, odciagam fridą, psikam Rhino sprayem, aplikuje wapno, wit c i syropek na odpornosc i walke z wirusami. W miedzyczasie go inhaluje, a na noc smaruje plecki żelem by się rozgorzał.
Tak wiec mam co robic.
Pogoda okropna wiec przynajmniej nie żal w domu siedzieć. 

niedziela, 8 lutego 2015

W niedzielę zaliczalam sie do tej drugiej kategorii....


 


Pomimo tego ze mąż dal pospac i spalam zdecydowanie za długo to bez kawy jak bez ręki. 

poniedziałek, 2 lutego 2015

Najczęściej ta doba za krótka jest jednak dzisiaj udalo mi sie spędzić ten dzień tak, ze wieczorem usmiech nie schodzil z mojej twarzy.

Rano zaliczylismy z synkiem odwiedziny Milenki. Potem maly usnął,  a ja mialam chwilę dla siebie. I wtedy właśnie zrobilam pinkowy manicure :-)
Po obiedzie wzięłam malego w auto i pojechalismy do mega ogromnego centrum handlowego.  Specjalnie chcialam odwiedzic Smyka bo kolezanka byla z coreczka na ich malym placyku zabaw i byla zadowolona. Postanowiłam wiec zobaczyc czy Ptyś znajdzie cos dla siebie.
Bawil sie wyśmienicie,  a ja patrzylam na mojego małego dużego mezczyzne z uśmiechem :-)

Manicure dobry na wszystko :-)

Mały usnął, a mi w tym czasie udało się zrobić manicure. Taka mała rzecz, a jak cieszy :-)